niedziela, 3 kwietnia 2016

Należy mi się wybór, jak każdemu z nas

Dziwaczny głos przeciwko 


Póki mogę powiedzieć: nie


Dołączam do grona oburzonych, przestraszonych, zbulwersowanych kobiet i mężczyzn reagujących na projekt ustawy całkowicie zakazujący aborcji. Nie ukrywam, że odkąd rozpoczęła się krucjata obecnej władzy, czekałam z trwogą na ten moment. Czekałam bo wiedziałam, że on niechybnie nadejdzie. Gdy parę dni temu rano dotarła do mnie informacja o projekcie znowelizowania tej ustawy, pomyślałam: już, wsiedli na swojego konika...

Mówię nie, bo to zamach na moją nietykalność, na moją wolną wolę, na moją osobistą, człowieczą, a także kobiecą sprawczość. A to oznacza, że jest to zamach na nas wszystkie, a więc na całe społeczeństwo. To groźba dramatów i tragedii w najbardziej osobistym wymiarze, jaki zna człowiek. Patetycznie, ale inaczej nie można, nie powinno się wręcz. Koniec śmiechów, żarty się skończyły.

Jestem liberałem...


...katoliczką tylko przez wolę mych rodziców, bo z serca i doświadczenia agnostyczką. Jestem antykościelna, nieprawicowa, oświecona duchem kultury dobra jednostki. Przesiąknięta Shulzem, Singerem, Dostojewskim, Frommem. Jestem także przekonana, że brak wyboru to więzienie. 

Zwiąż mi ręce, macicę, każ mi


To, czy masz dzieci, jest twoją osobistą i suwerenną decyzją. Powinno być. Nie może być tak, że decyduje o tym prokurator, lekarz, ksiądz albo... gwałciciel.
W tym momencie przychodzi mi na myśl (i nie mogę się przed nią powstrzymać) zasadnicza różnica między zgwałceniem kobiety i mężczyzny. Oba fatalne, krzywdzące, absolutnie destrukcyjne dla ciała, psychiki, dla "bycia" człowieka. Z tą różnicą, że z gwałtu na mężczyźnie nie powstanie ciąża. I tę myśl pozostawiam bez komentarza...

Prokreacja za wszelką cenę


W zasadzie to zaczynam się zastanawiać, o co im chodzi? Naprawdę o dobro populacji, jej liczebność, jej narodowość? Czy może raczej o to, że jeśli władza pierdolnie w najbardziej osobisty i czuły punkt ludności, jakim jest rozrodczość, to zrobi sobie z ludzi przestraszonych niewolników? Pachnie totalitaryzmem. Mało, cuchnie nim.

Aborcja


Moim zdaniem to ostateczność. Czy popieram? Wolałabym nie, ale chciałabym pozostawić tę decyzję tej najbardziej zainteresowanej. Społecznie i osobiście: wolałabym usłyszeć statystyki o dokonanych aborcjach, niż o znalezionych ciałach porąbanych dzieci w beczkach, niż o mamach Madzi... 
Po raz kolejny powiem, że nie można oceniać tych jednostkowych, osobistych sytuacji, emocji i wreszcie decyzji. Jakim kurwa prawem ksiądz może o tym decydować?! Albo prezes kaczyński?

Moje ale do "polityki prorodzinnej"


Wygląda na to, że w naszym kraju przeżyje jedynie określony typ człowieka: Polak, patriota, katolik, pozbawiony własnej woli. Utopiony w przeinaczonym świecie doktryn kościelnych.
Zgwałcona, samotna nastolatko - ródź!
Świadoma żono, partnerko, czekająca na macierzyństwo - nie licz na in vitro!

O kurwa!


Nie wpisuję się w żaden schemat! Dość dobrze po 30-ce. Niestety nikt mnie nie zgwałcił, nie wpadłam jako nastolatka. Od 23 do 29 roku życia byłam w związku, który zakończył się fiaskiem i brakiem ciąży. Potem odkryłam, że teoretycznie można mnie kochać, ale na chwilę, albo trochę, a już z pewnością nie tak, żeby można było ze mną założyć rodzinę, uczynić mnie matką. 

Mój kraj


Mój kraj zamierza zgotować mi każde możliwe piekło. Nie zapobiegnie ciąży niechcianej, nie wspomoże chcianej. Jakbym mało miała życiowych, osobistych, partnerskich przeszkód do tego wszystkiego. Brawo, mój kraju. Brawo moje społeczeństwo, które tak gremialnie zagłosowało na obecną władzę. Wszyscy zadowoleni? 

Jestem kulturalną, oświeconą, empatyczną istotą


Ale z głębi duszy i serca mówię obecnej władzy, wszystkim zwolennikom i współpracownikom i wszystkim, którzy na nią głosowali: chuj wam w dupę. 

Mówię brzydko


Bo mi wolno. I będę mówiła nawet, gdy nie będzie mi wolno. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz