sobota, 9 maja 2015

Całe życie walczę o prawo do mówienia brzydko



Nie przeklinasz? Nie żyjesz.

Czy istnieją słowa brzydkie? Tak, z pewnością. Są takie, których nie lubię, których nie używam, które odrzucam. Mam do tego prawo, mogę selekcjonować swoje narzędzia mowy. 
Czy istnieją słowa niepotrzebne? Nie. Nie jestem specjalistką ani wykształconą lingwistką, ale wiem, że rzeczy niepotrzebne i nieużywane zanikają. Także w mowie.
Wobec tego każde istniejące słowo, jeśli jest używane, to jest potrzebne.
Pisanie, które wyklucza słowa "brzydkie", obelżywe, obraźliwe, dosadne - mija się z celem. Te słowa noszą emocje, zaznaczają mnie tam gdzie chcę i tak, jak chcę.
Czy chciałabym wprowadzić przekleństwa na salony? Pfff... one od dawna tam są.

Szambo w buzi

Wiele razy słyszałam, że za ostro mówię, piszę. "Można przeczytać, tylko te wulgaryzmy..."

Co mnie najbardziej zaciekawiło w związku z ujawnioną jakiś czas temu aferą taśmową? Że politycy załatwiają swoje sprawy przy kolacji za tysiaka? Może to, że "wysokie stanowiska" powinny trzymać dyplomatycznie gęby na kłódkę i nie rozmawiać o pracy, a to robią? Na marginesie: kto z nas tego nie robi? W innej skali, w domu, przy obiedzie/kolacji, na drinku z koleżankami? Nie obgadujemy swoich szefów? Nie ogarniamy w mało gładkich słowach swoich kolegów z pracy, swoich podwładnych?

Najciekawsze w całej tej sprawie było to (abstrahując zupełnie od wydźwięku sprawy i co z niej wynikło), że białe kołnierze z wysokich półek mówią naszym językiem! Naszym, kolokwialnym, prostym, emocjonalnym, pełnym obelżywych ale bezbłędnie zrozumiałych przenośni. Językiem ludzi z krwi i kości.



Całe życie walczę o prawo do mówienia brzydko

Przekleństwa są naturalną, integralną częścią naszej mowy i żaden żywy język nie jest ich pozbawiony. Ale w mówieniu brzydko nie chodzi tylko o to. Czasem chodzi zwyczajnie o to, by nazwać rzeczy po imieniu. Najprościej, jak się da. Innym razem chodzi o to, żeby zaznaczyć puentę: w dowcipie, w piosence, wreszcie w poezji. Zdarza się tak, że to ostatni brakujący kawałek układanki, bez którego ta byłaby niepełna.

Generalnie jednak chodzi o to, że tak wolno. 




Za to się płaci

I ja płacę. Powiem więcej - nie wychodzę z długów. Wiele można stracić, ale ja nie żałuję. Cały trik polega na tym, żeby się z tego nie tłumaczyć. Zatem nie tłumaczę się dłużej:) 

1 komentarz:

  1. Jak miło, że ktoś patrzy na to w podobny sposób.

    Czym innym jest przeklinanie z powodu nieznajomości innego słownictwa, którym można by ubarwić swoją wypowiedź, czym innym jest świadome przeklinanie.

    Osobiście uwielbiam ten kontrast, "grzeczna, oczytana dziewczynka" ze swojską kurwą na ustach~ ^^

    OdpowiedzUsuń